Święta Bożego Narodzenia to nie jest kolejny projekt do realizacji ze ściśle określonym efektem.
Mówię tak, bo sam często ulegam pokusie realizacji projektu pt.: „IDEALNE ŚWIĘTA”. Wyznaczam więc sobie obszerną „czeklistę” i pędzę by „zaczekować” wszystkie jej punkty. Wciskając jednocześnie ich realizację między wiele innych zadań i obowiązków.
W efekcie, w Wigilię jestem już do tego stopnia nerwowy i zmęczony, że nie czuję żadnego wyjątkowego nastroju. A samo zasiadanie przy wigilijnym stole, i inne atrakcje tego wieczoru, przemijają tak szybko, że wydają się niewspółmierne do wszystkich poprzedzających je wysiłków.
Jakie zatem powinny być Idealne Święta?
Tego jeszcze nie wiem, bo nigdy takich nie przeżyłem.
Może droga ku Idealnym Świętom prowadzi przez odpuszczanie sobie presji i musu spełniania czyichś oczekiwań?
Może wtedy – gdy damy sobie więcej luzu – pojawi się ta upragniona „Magia Świąt”?
Trywialne…? Niewykonalne…? Może…
Ale czy jest jakiś inny skuteczny sposób na przeżycie czegoś świątecznie – wyjątkowego?
Co o tym sądzicie?
Pyta:
Robert Gorczyński
Twórca i autor Magazynu WRZASK!
(Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone)








Najnowsze komentarze