RobertGorczyński.pl

Widzę Myślę Piszę

Month: wrzesień 2016 (page 1 of 3)

W zimnym morzu wszystko tonie.

Czy widziałeś kiedyś morskie fale o trzeciej nad ranem?
Kiedy Słońce zaginęło po drugiej stronie Ziemi
a wszystko wydaje się być najgłębszą głębią czerni?
Wtedy właśnie…
Kiedy kafejki nie wydają już kawy,
A pizzerie nie mówią nam, że numerek „55” może się poczuć szczęśliwy,
Wtedy w morzu odzywa się siła i toń!
(A ten, który po pijanemu wypłynął za daleko nie wróci już do brzegu),
(I ten, który wybrał się do zamkniętego sklepu zaśnie głodny na kwaterze…)
W każdym razie…
(Tak czy owak!),
W zimnym morzu wszystko tonie.
To taka jedna prosta prawda:
Równa i niezmienna.
Jak ta fala dobijająca do piaszczystego brzegu.
W zimnej wodzie wszystko tonie.
Nawet to, co wydaje się nam zbyt piękne, by podzielić taki los.
🙂

Nie wolno.

Zabraniać ludziom myśleć i mówić tego, co czują.
Niestety ostatnio w Polsce wdraża się coraz więcej nieformalnych zakazów w tej delikatnej sferze.
A stoi za tym brutalna państwowa machina opanowana przez radykalną rządzącą partię.
I niby jeszcze nic nie zaszło.
Niby nie przekroczono ostatecznej granicy,
ale już wszędzie czuć zatęchły fetor reżimu.

Co nam zostało?

Po tych wszystkich chwilach,
w których od jednej decyzji zależała nasza przyszłość,
Nasza Wolność,
Niepodległość
I nasze Nadzieje?
Co nam zostało po tych zero jedynkowych nanomomentach,
które próbowały uczyć nas wybierać?
Co nam pozostało po tym wszystkim?!
Co jest w nas teraz
po tej radości i krzyku duszy,
kiedy życie było czyste i magiczne?
Co teraz?!

P.S.: Szanownemu Panu Robertowi Leszkowi Moczulskiemu składam wyrazy mojego najwyższego uznania za tę piękną niepodległościową robotę, której byłem świadkiem, będąc bardzo młodym człowiekiem.  

Z piskiem i trzaskiem.

Z wyciem
Z hukiem
I jazgotem
Z łomotem
Z dudnieniem
Z wibracją.
Zazwyczaj nadchodzi nowe.

A ty nie miej takiej smutnej miny,
Bo wkrótce w nowych i wielkich gmachach
Zasiądą nowi władcy!

I będą nam mówić, że teraz wreszcie będzie dobrze.

Ale nie miej złudzeń:
Bo to tylko inne, mocniejsze dłonie ujmą te nasze stare, poczciwe lejce.

P?

Jak często patrzysz w niebo?
Czy aby nie odwracasz wzroku od Księżyca,
Gdy Go widzisz stojąc na przystanku?
A przecież Świat bez gwiazd jest tylko ciemną i ciasną poczekalnią.

Wielu z was myśli sobie,
Że nie warto patrzeć w niebo,
Że widok gwiazd jest nam zbędny,
A na tym Świecie dzieje się tylko to,
Co jest potrzebne i logiczne.
Jeśli tak, to dlaczego w ogóle gwiazdy widać?
Przecież, gdyby ich widok do niczego nie był nam potrzebny,
Nie mielibyśmy zdolności ich widzenia.
A jednak je widzimy!
Może więc widok ten, to jakaś perspektywa.
Nasza perspektywa.

Z życiem trzeba się zaprzyjaźnić.

Trzeba w nim szukać własnego miejsca.
To dziś każdy dobrze wie,
Ale nie każdy rozumie,
Że z życiem trzeba się też zaprzyjaźnić.
I chyba to niezbyt łatwa sztuka,
Zyskać wdzięczność własnego życia.
W końcu tak przecież rzadko spotykamy ludzi
Po których pozostają tylko same dobre wspomnienia.
🙂

Aktorzy z dzikiego teatru.

Nie kryją się po krzakach.
Wyłażą na ulice.
I nie omijają winiarni.
Bo nie boją się Bachusa!
Przechodzą więc najwęższymi uliczkami
Wnikają w najgłębsze szczeliny,
I zaskakują zarówno genialną myślą,
Jak i najgłupszym bełkotem!
Bo tacy właśnie jesteśmy:
My!
Amatorzy dzikiego teatru!
Każdego dnia wypatrujemy czegoś niezwykłego.
A gdy nas to spotyka,
Omijamy to z daleka,
Jak ten Starzec-Mędrzec-Szaleniec,
Który jadąc na czele Bachusowego Orszaku,
Niczego nazajutrz nie pamięta.

Byłem kiedyś w Amsterdamie.

W czasach nader dawnych,
Kiedy bardzo źli ludzie nie rozjeżdżali jeszcze turystów ciężarówkami.
Byłem tam!
Stałem na pięknych mostkach,
Nad uroczymi kanałami.
Byłem tam i czułem się bardzo dobrze,
(Nawet wtedy, gdy pewna Francuzka ofuknęła mnie za zbyt, jej zdaniem głośne, zachwyty wyrażane w języku polskim!)
I nawet ta chwila przykrości nie jest w stanie zamazać mojego szczęścia wywołanego paradowaniem w czerwonej krakowskiej rogatywce!
Bo właśnie to zrobiłem!
I byłem ładnie ubrany.
Miałem modną koszulę, kolorowe spodnie i piękne lśniące buty!
A całości dopełniała ta piękna, czerwona krakowska rogatywka.
I wtedy powiedziałem Mojej Kochanej Żonie,
że czuję się tak wspaniale, jak w Gdańsku,
tyle że siedem razy większym,
i pełnym tak barwnych ludzi jak ja!

Byłem kiedyś w Amsterdamie.
I uwierzcie:
To zostawia w duszy znamię…

Drodzy Mołdawianie. Nie dajcie się Putinowi! Traducere moldovenească de mai jos.

Wkrótce Rosjanie będą próbowali otworzyć przez Naddniestrze drugi front.
Pójdą albo na Wolną Ukrainę, albo na Was Bracia Europejczycy.
To wynika z prostej analizy układu map.
Jedyna rada to:
Informować o rosyjskim zagrożeniu Państwa Unii Europejskiej.
Informować o rosyjskim zagrożeniu Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.
Informować rzetelnie, logicznie i spokojnie, bo tego Putin boi się najbardziej.


Stimați moldoveni. Nu fi Putin!
Rușii vor încerca să deschidă un al doilea front prin Transnistria.
Ei vor merge, fie la Libertatea Ucrainei sau pentru tine europeni Brothers.
Ea provine dintr-o simplă analiză a hărții.
Singurul sfat este acela de a:
Informarea cu privire la amenințarea din Rusia către țările Uniunii Europene.
Informați-vă despre amenințarea din Rusia în Statele Unite ale Americii.
Informează sincer, în mod logic și calm, pentru că Putin se teme cel mai mult.

Katastrofa nad wielkim morzem.

Zdarza się czasem, kiedy nic innego nie jest w stanie się zdarzyć.
Z ciasnej i dusznej przestrzeni wyłania się i ciągnie.
I mimo, że nic jej nie zapowiada, ona nadchodzi.
Jak koc kraciasty zaciąga się wszędzie
Odgradzając Świat od trupa.
Wtedy zabiera mu powietrze
Światło Słońca
I żar ognia.
Pod tym kocem duszą się dzieci.
Przyszłość odchodzi bezpowrotnie.
Katastrofa nad wielkim morzem…
Bezpieczne ciepło…
Koc,
Koniec,
Woda…

Older posts

© 2024 RobertGorczyński.pl

Designe By ilonaDESIGNGóra ↑