Rzeźba,
Wierzba,
Rzeka śródpolna,
to ja to w Nim właśnie widzę.
I wdzięczny z serca jestem
za łzy po moim policzku płynące.
I za to bolesne zakłopotanie,
kiedy, chcąc nie chcąc, płaczę.
I z ciężarem życia mojego zmagam się właściwie.
I widzę jego wagę!

Dzięki Niemu…

Zapadam w te momenty,
kiedy bramą otwartą
przechodzą skry Słońcem się jarzące.
I z zawiasów wyskakują chwile.
I nic nie jest zamarłe,
nic nie jest stałe,
a każdy ruch ręką,
czy krok stopą,
jest nowy,
nierówny,
nieśmiały.

Dzięki Niemu
białe mosty przenoszą mnie tam, gdzie mnie nie ma…

Szanownemu Panu Czesławowi Niemenowi Wydrzyckiemu tekst ten z pokorą dedykuję…