Domowe Demony
(Plakietki)
*
– To jest moje! Moje! – darła się Siostra w niebogłosy.
– A właśnie, że nie bo moje! – odpowiedział Robert z wściekłością, a jednocześnie z żalem o to, że w ogóle pokazał Siostrze to cenne znalezisko. – Ja pierwszy ją zobaczyłem!
– Ale ja pierwsza ją podniosłam! Więc jest moja! – odkrzyknęła Siostra.
I nagle Robert osłupiał, bo na przeciwległym brzegu kałuży zobaczył następną 20- złotówkę.
Teraz jednak postanowił pójść po rozum do głowy i nie uprzedzając Siostry ani słowem, po prostu rzucił się przed siebie na oślep i pierwszy dopadł do następnej monety.
– Ty świnio! – skomentowała jego zachowanie dziewczynka.
– Co…?! Świnio?! Jak… świnio?! – w tym momencie złość Roberta sięgnęła granic. – Przecież… Ty też masz pieniądz! I to na dodatek mój, bo ja go zobaczyłem! Ale dobra… – ochłonął nagle chłopak, któremu jako, że był aż trzy lata starszy, Mama zawsze powtarzała, że ma być mądrzejszy.
– Dobrze… Nie będę taki… – powiedział głosem mądrym i dostojnym (oczywiście na tyle, na ile potrafił). – Zostawię ci tę monetę. I podzie…
*
I tu Robert przerwał w pół zdania, bo w tym momencie zobaczył Siostrę niemal szybującą w powietrzu po następny błyszczący pieniądz! No i już sam zapomniawszy o matczynych radach, miał się rozpędzić by po niego skoczyć, gdy nieopodal zobaczył kolejną srebrzystą monetę!
*
TO BYŁ NAPRAWDĘ CUDOWNY DZIEŃ DLA TEGO RODZEŃSTWA…
Dwudziestozłotówek w sumie było pięć!
*
– Całe sto złotych! – policzyła z dumą Siostra.
– Podzielimy się więc po 50 i będzie po sprawie – podsumował Robert.
– A niby z jakiej racji mam ci oddawać moją dwudziestkę?! – zdziwiła się mocno Siostra, której w ostatecznym rozrachunku udało się skoczyć o raz więcej.
– To nie jest twoja dwudziestka, tylko moja! – powrócił do początków sporu Robert.
– Zgodziłeś się, że mi ją dasz, jest więc moja! – upierała się dziewczynka.
– Dlaczego ja mam mieć 40 złotych, a ty 60?! Z jakiej racji?! – oburzył się znowu Robert.
– A z takiej, że mi ją dałeś i z takiej, że nie można rozłamać monety na połowy! – bardzo logicznie kombinowała Siostra.
– Ale można coś za nią kupić i potem się podzielić – nie dawał za wygraną chłopiec.
I wtedy – nagle – Siostra się uśmiechnęła, a Robert mocno zaniepokoił. Znał ją bowiem bardzo dobrze i wiedział, że Siostra zawsze się tak uśmiechała, gdy wpadła na jakiś pomysł. Szczególnie taki, który tylko jej się opłacał.
– Tu niedaleko jest taki sklep, w którym są fotosy, plakaty i plakietki! – powiedziała dziewczynka z błyskiem w oczach. – W szkole wszyscy mają plakietki z zespołami, a ja nie! No i ja też chcę mieć swoją plakietkę!
– Ale przecież można za to kupić masę cukierków – próbował oponować brat.
– Nie chcę cukierków! Chce plakietkę! – oświadczyła dziewczynka i raźnym krokiem ruszyła w drogę do sklepu.
– No dobra…. Zobaczymy jakie są i po ile? A wtedy wszystko policzymy – zgodził się w końcu Robert i bez przekonania powlókł się za Siostrą.
*
A plakietki były naprawdę piękne!
Szczególnie ta z LIMAHL-em!
Muzyka uwieczniono na niej w eleganckim wełnianym swetrze, w koszuli z kołnierzykiem, na różowym tle.
Na ten widok Robertowi po prostu zapłonęły oczy.
Natomiast oczyma wyobraźni zobaczył zazdrosne spojrzenia kumpli…
– Widzisz coś?! – spytała nagle Siostra.
– Tak. Tamten LIMAHL jest świetny! – potwierdził Robert stanowczym tonem.
– Do d…py! – powiedziała Siostra i wybuchła siarczystym śmiechem.
– A ty niby widzisz coś lepszego?! – skwasił się chłopak.
– Pewnie, że tak! – powiedziała i pokazała Robertowi plakietkę z dwoma kolesiami z WHAM na białym tle.
– Daj spokój… – tym razem Robert wybuchnął szczerym śmiechem.
– Co?! – wykrzyknęła Siostra.
– Daj spokój! Taki s…f?! – szydził chłopak.
– Żaden s…f baranie! Oni są wspaniali – powiedziała dziewczynka z nutą czułości w głosie.
– Wspaniali?! Wyją jak kozy! – muzyczna recenzja Roberta była bezlitosna.
– Bo ty mi powiesz ośle! – wysapała Siostra i przeszła do kontrnatarcia – Jak będziesz taki głupi, to forsy nie zobaczysz! – powiedziała i pokazała bratu palcem coś, co naprawdę go zmroziło…
*
Pod wymarzoną plakietką z LIMAHL-em, ktoś czerwonym pisakiem nabazgrał równie krzywy, co porażający napis:
„50 zł”.
– No i co teraz powiesz?! Ośle?! – triumfowała Siostra.
– Powiem ci, że chcę mieć tego LIMAHLA! – wykrzyczał Robert.
*
Targi między rodzeństwem trwały jeszcze przez chwilę. Siostra dostrzegając jego nagły zapał do kupna, po raz kolejny objawiła zaczątki swego kupieckiego talentu i próbowała wynegocjować dla siebie jakieś dodatkowe korzyści. Ostatecznie jednak oboje znaleźli się w sklepie i kupili sobie wymarzone plakietki.
*
Następnego dnia Robert z wielką dumą pojawił się w szkole.
Szedł środkiem korytarza z lewą piersią wypiętą do granic możliwości, a na samym jej szczycie objawiała się – jak wtedy mniemał – całemu Światu, wielka i piękna plakietka z wizerunkiem ukochanego idola!
*
– Hej ty! A co to za s…f?!– usłyszał nagle coś, w co po prostu nie mógł uwierzyć.
Szok jeszcze nie dotarł do niego w pełni, gdy Robert zerknął w stronę, z której padły te straszliwe, a zarazem obelżywe słowa.
I wtedy zobaczył… Jego.
Tego skończonego (jak wtedy mniemał!), „fafoła” z równoległej klasy.
Chłopak szedł z piersią równie mocno wypiętą jak Robert.
Problem jednak polegał na tym, że w miejscu najgodniejszym z godnych – na szczycie kieszonki – tamten wpiął sobie bezczelnie wizerunek tego…!
Tego…!
STEVENS’a SHAKIN’a…!
*
Autor tekstu i rysunku: Robert Gorczyński
(Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone)