Nie ma szanującego się miasta,
Pod którym nie czaiłby się Smok.
I wystarczy spojrzeć na czcigodny Kraków,
By dostrzec tę regułę:
Na Zamku Król, albo Kasztelan,
Za dnia do stołu z gośćmi siada,
Wydaje wyroki,
I włada…

Zaś w nocy, z groty rządzi Smoczysko:
Na ulice wypełza,
Zieje ogniem
Porywa dziewki
I płoszy rycerzy…

A zatem Król srogie wydaje edykty:
Smoka ścigać karze,
Straże posyła
I… nic!
Na nic to się zdaje!

Ludzie nadal płaczą i rozpaczają:
Dlaczego?! – pytają.

Nie wiedzą biedni,
Że w ich mieście Królem jest sam Smok…