Czytałem, że są ludzie, którzy przeczuwając najgorsze,
już teraz gromadzą amunicję i broń.
Skończyłem artykuł, zamknąłem gazetę
I rozejrzałem się dookoła:
Czy są tutaj?
Czy jeżdżą tymi samymi autobusami?
A może już dawno nie wychodzą z domów?
Może już teraz testują jakość wiecznotrwałych konserw?

Ale czy ich „zapobiegliwość” ma jakiś sens?
Czy warto nie przeżywać radości z widoku jesiennego Słońca?

Przecież i tak wszyscy kiedyś umrzemy.
Czy to takie ważne kiedy?