Nikt nie zaprzeczy,
że kometą mogła być Betlejemska Gwiazda.
Nikt też podważyć nie może faktu,
że przez komety na Ziemi powstać mogło życie…

Ja natomiast cały czas się zastanawiam,
czy kogoś, kto odchodzi i powraca,
nazwać można wiernym?
Czy też raczej skupić się trzeba na tym czasie,
kiedy po prostu z nami Jej tu nie ma…?