– Prawda jest taka, że nie dorośliśmy do wszystkich tych rzeczy, które pozostały nam po Rozynie – rzekł Landgraf do Wicehrabiego. – Rozyn też do nich nie dorósł. I to jest główne źródło naszej słabości. Imperium upadło, a my nie możemy się pozbierać.
– Jaka rada? – spytał Wicehrabia.
– Jest jedna: potrzeba nam jedności i wiary – odrzekł Landgraf z przekonaniem.
– Przecież Nao Tathel i Dzicy nie mówią o niczym innym, a tylko o jedności i wierze. Mamy więc być im podobni?!
– W żadnym razie! – zaprotestował Landgraf. – Musimy ich przewyższyć.
My musimy być idealni!
– Co przez to rozumiesz?
– Musimy połączyć rozum z wiarą.
– Ale oni też są sprytni i inteligentni.
– To nie to samo. Rozum, czyli mądrość to zdolność przewidywania, która na sto mil dystansuje zarówno czystą ich wiarę jak i ich spryt i ich inteligencję.
– Ale przecież Imperium Rozynu przez Dzikich upadło.
– A skąd to wiesz?
– Nie wygłupiaj się przyjacielu, przecież wszyscy widzą ruiny.
– A my? – spytał zagadkowo Landgraf.
– Co my?
– Kim my jesteśmy?
– My?
– Właśnie… Czy nie przyszło ci d głowy, że Dzicy widzą w nas Dziedziców Rozynu?
– Nigdy nie śmiałbym się tak nazywać – odparł zaskoczony Wicehrabia. – Zbyt wiele mi do nich brakuje…
– Ja też o sobie tak nie myślę, ale czy to jest myślenie prawdziwe?