O Polsce, polityce i satyrze z Robertem Gorczyńskim, dziennikarzem i satyrykiem rozmawia Beata Kot-Gustaw, malarka, performerka, aktywistka.
*
Beata Kot-Gustaw (BK-G): – Po co to robisz?
Robert Gorczyński (RG): – Uwielbiam to pytanie! (śmiech..,). Otóż czynię WRZASK z wściekłości. Od momentu gdy odkryłem, że sprawy w naszym kraju zmierzają w stronę systematycznego niesłuchania obywateli, a dorobek demokratycznej Polski po 1989. roku zaczyna się gdzieś wycierać, to zaczęło mnie po prostu skręcać. Najpierw poczułem wielkie rozżalenie, a teraz narasta we mnie gniew. Jest tak ponieważ nie zrozumiałem i nigdy nie zrozumiem jak można być tak niekonsekwentnym i tak łatwo zawracać w połowie drogi?
*
O tej milczącej większości
*
B.K-G.: Kogo masz na myśli? Kto zawraca?
R.G.: – Niestety chyba większa część Polaków. Po 1989. roku podjęliśmy się budowy demokratycznego, europejskiego społeczeństwa, a teraz jedni milczą, a inni na to po prostu gwiżdżą!
B.K-G. – Narażasz się teraz…
R.G.: – No i co? Mam milczeć?! Mam nic nie mówić?
B.K-G.: Jak milcząca większość…
R.G,: – Wiesz co się potem mówi o tej tak zwanej „milczącej większości”?
B.K-G.: – To znaczy, że chcesz zbawiać Świat?
R.G.: – Może kiedyś, gdy miałem o wiele lat mniej niż mam, to chciałem, ale teraz zaczynam rozumieć jakie mam możliwości.
B.K-G.: – A jakie masz możliwości?
R.G.: – I wielkie i małe jednocześnie…
B.K-G: – A możesz jaśniej?
*
Ludzie na to czekają!
*
R.G.: – To całkiem proste. Z jednej strony Magazyn WRZASK na obecnym etapie to siedem plansz z winietą. Siedem słowno-obrazkowych cotygodniowych autorskich skojarzeń. To moje odniesienie się do wszystkiego, co w jakiś sposób mnie uderzyło, rozgniewało, czy też oczywiście rozbawiło. Z drugiej jednak strony, to już siedemdziesiąt trzy, co tydzień konsekwentnie w niedzielny poranek wydawane numery, które równie konsekwentnie rozprowadzam w social mediach i co najważniejsze – na które czekają ludzie!
B.K-G.: – A to już brzmi poważniej.
R.G.: – Tak to prawda. Świadomość tego, że jest całkiem spore grono poważnych ludzi, którzy reagują na moje odniesienia się do polskiej rzeczywistości generuje we mnie poczucie odpowiedzialności. To zobowiązanie do tego by ten mój głos był jak najszczerszy i jak najbardziej rzetelny. A to już jest bardzo poważna sprawa. Szczególnie, że czasy są teraz takie, że brak nam wszystkim właściwego przekazu, czyli takiego prosto z serca, a zarazem bez szaleństwa.
*
Kim jest satyryk?
*
R.G: – Powiem tak: wbrew powszechnemu mniemaniu satyryk nie może być ani głupawym rozśmieszaczem, ani też szaleńcem. Satyryk to ktoś, kto w rękach trzyma zwierciadło. A najważniejszą jego rolą jest: po pierwsze trzymać to lustro bardzo pewnie i stabilnie, bez ulegania własnym, a szczególnie obcym zawahaniom i lękom. A z drugiej strony satyryk powinien tym zwierciadłem tak obracać, by obraz świata wokół był jak najszerszy.
B.K-G: – Ale może ludziom nie jest to potrzebne?
R.G: – Co?!
B.K-G.: – Wszystkie te inteligenckie obserwacje, przemyślenia, wolności i demokracje? Może większości ludzi potrzebna jest tylko jakaś taka mała stabilizacja, taki porządek bez zadymy, bez awantury, bez prowokacji.
*
Demokracja tylko dla dorosłych
*
R.G.: – Stabilizacja czy może „ład”? Może taki jak ten który proponuje Białorusinom Pan Prezydent Łukaszenka? Wiem, że mnie prowokujesz… Ja jednak odpowiem ci bardzo spokojnie: zawsze uważałem, że demokracja to ustrój dla ludzi dorosłych, poważnych, zdolnych podejmować samodzielne decyzje, łącznie z ponoszeniem pełnych konsekwencji tych decyzji. Natomiast osoby tęskniące do tego, by ktoś „zrobił” za nie jakiś „porządek”, by ktoś decydował w ich imieniu, kojarzą mi się z dziećmi.
B.K-G.: – Ale może ludzie jednak chcą po prostu spokojnie sobie żyć. Chcą zajmować się domem, dziećmi, chodzić do pracy. Doczekać emerytury.
R.G.: – Tak. Jasne. Tyle, że taka postawa generuje ogromną przestrzeń dla rozmaitych cwaniaków, którzy świadomi braku kontroli ze strony biernego społeczeństwa zaczynają się osobiście na nim dorabiać. Podejmują fatalne dla społeczeństwa decyzje, maskują przekręty, rozdają ludziom publiczne pieniądze. Drukują je. Natomiast ludzi, którzy to zauważają odsądzają od czci i wiary. Aż w końcu rodzi się potężny kryzys. Taki, w którym po prostu nie da się już normalnie żyć, albo i żyć w ogóle.
B.K-G: I…
R.G.: I w końcu trzeba jednak wyjść na tę ulicę. Trzeba zrobić to masowo. Jednak w takich momentach zmanierowana władza reaguje. Leje się krew. Są ofiary… I jaka powiedz mi w tym wszystkim logika?! A przecież od samego początku dla utrzymania spokoju i kontroli nad władzą, wystarczy tylko minimum obywatelskiej aktywności. Minimum wyczucia, by uniknąć podobnych sytuacji. Był przecież czas, że na Białorusi rodziła się demokracja. Była republika, była inna flaga. No ale… Ktoś tam uznał, że lepszy jest Łukaszenka, a teraz ludzie są gnębieni, cierpią i się męczą… U nas w Polsce też zaczyna się robić podobnie niemiło. Widać to już gołym okiem. Widać to też na planszach WRZASKU.
Co ty k…wa wiesz o Piłsudskim?!
B.K-G.: No właśnie, mieliśmy mówić o WRZASKU, a nie o poprawie Rzeczypospolitej.
R.G.: – Niestety jedno z drugim jest nierozerwalnie związane. Magazyn WRZASK to rezultat całego procesu. Od obserwacji, przez reakcję po zapis w notatniku. Aż nadchodzi weekend i ten magiczny moment, gdy biorę flamaster do ręki, pochylam się nad czystą białą kartą i zaczynam mówić własnym, obywatelskim, niezależnym głosem. Głosem uwolnionym od wszystkich innych tematycznych zobowiązań.
B.K-G.: Czy jednak to tylko czysta obserwacja i reakcja?
R.G.: – Absolutnie nie. Były przecież we WRZASKU komentarze „Starego Sarmaty”. Swoimi odczuciami dzielił się z Czytelnikami Hugo Kołłątaj, Król Zygmunt II August, Generał Wieniawa-Długoszowski, Marszałek Piłsudski, czy też nawet Pan Baron Munchhausen.
Sierota po I Rzeczypospolitej
B.K-G.: – O co w tym wszystkim chodzi?
R.G.: – To z kolei wynik moich wewnętrznych tęsknot za pokoleniami, za dawną Polską i jej europejską kulturą, której z uwagi na czas w jakim przyszło mi żyć i na spustoszenie wojenno-komunistyczne w naszym kraju, nie dane mi było doświadczyć. Zastanawiam się więc często, co by powiedzieli wszyscy ci dawni „oni”, gdyby mogli zobaczyć obecną Polskę i to co się teraz dzieje?
*
Bo WRZASK ich wkurza!
*
B.K-G: – Zauważyłam, że ludzie nieprzychylni twojemu projektowi najbardziej denerwują się, gdy na łamach WRZASKU postaciom historycznym wkładasz w usta komentarze odnoszące się do współczesnych nam osób i obecnych wydarzeń. Czy nie uważasz, że Marszałek Piłsudski komentujący postępowanie Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to nie grube nadużycie?
R.G.: – Wręcz przeciwnie… To obrona!
B.K-G: – Obrona?! Przed czym?
R.G.: – Już ci wyjaśniam. Posługując się tego rodzaju prowokacją walczę o prawo historycznych postaci do życia. Wprost fascynuje mnie dociekanie, co powiedziałby Marszałek gdyby zobaczył Kaczyńskiego w Sejmie?
B.K-G: – Ale Marszałek już nie żyje. Nie może się wypowiedzieć, a ty wciskasz ludziom własne fantazje na ten temat.
R.G.: – Oczywiście. I mam do tego pełne prawo. Robię dokładnie to, co robią obecne władze, tyle że na odwrót. Jarosław Kaczyński i jego ekipa cały czas próbują Polakom wmówić lub zasugerować, że na przykład Marszałek Piłsudski poparłby właśnie ich.
B.K-G: – A nie poparłby?
R.G.: Uważam, że nie. W moim odczuciu był to człowiek z krwi i kości. Socjalista. Trudny charakter. Polityczny zwierz. W najlepszym razie potraktowałby Jarosława Kaczyńskiego jak konkurenta.
B.K-G.: A w najgorszym?
R.G.: W najgorszym posłałby Wieniawę z rozkazem odpowiedniego potraktowania Pana K.
B.K-G.: Odważnie!
R.G.: A dlaczego? W końcu mówimy o świecie mężczyzn i polityków. Była przecież taka sytuacja, że Piłsudski polecił swym podwładnym, aby ci w publicznym miejscu obili Sikorskiego oficerskimi pasami.
B.K-G: – Ale oni odmówili.
R.G.: No cóż… To już inny temat. W każdym razie śmiem twierdzić, że istnieją przesłanki ku temu by dopuszczać możliwość, że Piłsudski mógłby potraktować Kaczyńskiego bardzo stanowczo.
B.K-G.: No dobrze… Zostawmy już Komendanta i Prezesa w spokoju. Pomówmy o samym WRZASKU. Na jakim etapie jest teraz ten projekt?
*
Polityka w najgorszym stylu
*
R.G. – Niedawno, ktoś w jednej z grup na FB z oburzeniem napisał, że: „WRZASK to polityka najgorszego możliwego rodzaju!”.
B.K-G: I?
R.G.: I miał rację! (śmiech…) Za każdym razem gdy wchodzę w nowy tydzień i zbieram pomysły na kolejne plansze, to obiecuję sobie, że w tym tygodniu WRZASK będzie obyczajowy lub kulturalny.
B.K-G: I?
R.G.: – I nie wychodzi… Bo niemal za każdym razem w tygodniu pojawia się jakiś Minister Czarnek, jakiś Minister Ziobro, Ojciec Tadeusz, czy sam Pan Prezes Jarosław Kaczyński. I mówią, albo robią coś takiego, że nie mogę się powstrzymać. Podbiegam do notatnika, który zawsze jest gdzieś obok i powstaje nowa plansza. Mocna i stricte polityczna.
B.K-G: – Z czego to wynika?
R.G.: – Po części z tego w jakim stanie jest nasz kraj, jakie panują nastroje, co może śmieszyć, a co przerażać. Bo satyra nie służy tylko i wyłącznie do rozbawiania. Satyra przypomina mi bardzo ostry sztylet. A dobrze użyta jest precyzyjną i mocną bronią.
B.K-G.: – Przeciwko czemu?
R.G.: – W moim naiwnym ujęciu zawsze przeciwko złu, dla dobra i w imię prawdy. Satyrze, podobnie jak WRZASKOWI potrzebna jest też rzetelna dyskusja. A nie przekrzykiwanie i obrażanie się bez uzasadnienia i bez wymiany myśli.
B.K-G.: – Co zatem będzie w nowym numerze MAGAZYNU WRZASK?
R.G.: – Zawsze mnie o to pytasz, a ja nigdy nie wiem… Trochę się powtórzę, ale naprawdę nie wiem, bo często też jest tak, że do połowy tygodnia planuję coś innego, a później… bieg zdarzeń zaskakuje mnie tak bardzo, że zmieniam wszystko albo większość plansz w ostatnim momencie. Często też na lepsze i mocniejsze niż planowałem. Ale zapraszam Ciebie i Wszystkich Czytelników na kolejną i na następne niedziele. Tego dnia, zawsze przed godziną 10.00 na moim osobistym profilu FB i na profilu MAGAZYN_WRZASK (na Instagramie), publikuję kolejny numer. I teraz oczywiście też tak będzie. No chyba, że ktoś tam wyżej mocno się wnerwi.
B.K-G.: – A wtedy?
R.G.: Wtedy przyjdzie mi się wykazać jeszcze większą pomysłowością i determinacją niż do tej pory.
*
Beata Kot-Gustaw: Dziękuję Ci za rozmowę.
Robert Gorczyński: Dziękuję i gorąco pozdrawiam Wszystkich Czytelników MAGAZYNU WRZASK!