W noc jak kotwica zarzucony.
Zwisam na długiej linie.
Nie wiem dokąd dojdę.
Nie wiem gdzie dolecę.
Nie wiem kiedy spadnę.
A okręt rozpędza się.
Okręt goni!
Marynarze w pośpiechu ściągają żagle.
Kapitan ryczy sternikowi do ucha:
„Prawa na buuurt!”
I nazywają to zwrotem na kotwicy.
Ten szaleńczy manewr,
Po którym nic nie zostaje.
Lecz jedno jest pewne:
Uśmiech losu, albo nie…
A ja się oddalam.
Mnie jest wszystko jedno.
Oni i tak nie będą pamiętali,
Kto dla nich zderzył się z twardym dnem.
3 lutego 2015 at 20:15
Kto to mówi?
To mówi statek?!
10 lutego 2015 at 11:26
hej Okularnica!!!! a ja myślę, że to mówi kotwica (?)
10 lutego 2015 at 21:22
Ja natomiast leżąc na plaży w Mombasa, myślę, że to opowieść jest kompasa. 🙂 🙂