To zawsze ktoś zostaje na Ziemi.
Ktoś zasypuje, co zasypać należy.
I nie liczy się czas.
Nie liczą się godziny…
Bo Orły tego nie widzą.
Orły po prostu szybują.
Rozpościerają skrzydła
I lecą…
A z Ich czystych okien nie widać niczego,
Szczególnie tego, co zasłonić mogłoby niebo…
I nieważne jest to, że czyjaś doba jest dłuższa.
Nieważne, że czyjś oddech przyspiesza…
Orłów perspektywa jest prosta:
Dla Nich liczy się efekt,
Dla Nich ważny jest rezultat.
I SŁUSZNIE!
Lecz przecież Orły są po szkołach:
One dobrze wiedzą,
że nie ma niczego bez odpowiedniej ceny…
11 kwietnia 2015 at 21:40
Hm… jednak muszę sie wtrącić.
Otóż nie doczytawszy do końca nasunęło mi się pewne pytanie:
Czy orły mają okna?! A może chodzi tu o maszyny skrzydlate?
Tego nawet sam autor nie wie.
11 kwietnia 2015 at 21:52
Droga Okularnico.
Nie chcę Cię obrażać, ale w kontekście Twojego postu odsyłam Cię do popularnych słowników, których tyle jest w księgarniach, bo w nich z pewnością znajdziesz definicję pojęcia: „metafory”,
co znacząco przybliży Cię do zrozumienia takich zawiłości jak rzeczone: „okna orłów”.
Natomiast supozycja w stylu: „Tego nawet sam autor nie wie.” to już jest chwyt poniżej pasa, w moim wewnętrznym odczuciu niegodny Istoty tak kruchej i delikatnej jak Ty. 🙂