RobertGorczyński.pl

Widzę Myślę Piszę

Month: grudzień 2016 (page 2 of 2)

Skrzydła, czyli wybory!

To ich najbardziej denerwuje.
I temu najwięcej poświęcają uwagi.
Jeśli ktoś je posiada, ten dla nich jest przegrany.
Dlaczego?
Bo oni ich nie mają
I dlatego tak ich nienawidzą!
Mamy karty do głosowania równe innym, ale albo głosować nie idziemy, albo oddajemy głos bez wiary.
Niech się jednak nikomu nie wydaje, że bezczynność zwalnia od współudziału.
Skrzydła są po to by latać,
Biada jednak tym, którzy zwiną je bez ważnego powodu!
!

Wolni Ludzie! Przemówcie!

Ze Stronnictwa Egzekucyjnego Panowie Bracia,
Bracia Polscy,
Szlachcice Kalwini,
Polscy Mieszczanie Luteranie,
Karaimi,
Ormianie,
Polscy Tatarzy – Szlachcice, Rycerze!
Polscy Żydzi – pod ochroną Polskich Królów,
Rusini,
Litwini,
Romowie,
Polscy Skrzydlaci Husarze,
Kadeci Rycerskiej Szkoły,
Barscy Konfederaci,
Powstańcy Kościuszki,
Podchorążowie Listopadowej Nocy,
Powstańcy Krakowscy,
Powstańcy Wiosny Ludów (Za wolność Waszą i Naszą!),
Styczniowi, zimowi Powstańcy,
PPS-owcy,
Legioniści Marszałka,
Ułani Wieniawy!
Powstańcy Wielkopolscy,
Żołnierze Wrześniowej Kampanii,
AK-wcy,
Żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie,
Oficerowie z Katynia,
WIN-owcy,
Powstańcy Poznańskiego Czerwca,
KOR-owcy,
Robotnicy z Solidarności,
Konfederaci Polski Niepodległej,
Najlepsi z Najlepszych!
WASZEGO GŁOSU DZIŚ ZABRAKNĄĆ NIE MOŻE!
Kiedy Rzeczpospolita w kolejnej potrzebie!
Kiedy jedna partia w podstawach ładu i w naszej pamięci grzebie.

Gangsterka RXLYM.

Cóż to znaczy?!
Doprawdy nie wiem!
Wiem jednak, że podobnych graffiti widzę w mieście tysiące.
I czuję, że ktoś próbuje zrobić na mnie wrażenie,
ale niestety pojąć nie mogę, jak można domagać się uznania czyniąc akty wandalizmu?!
Ja, na przykład, płacę rocznie pewną niewielką kwotę i piszę na niniejszym blogu to, co mi się żywnie podoba.
Czy oni – graficiarze – nie mogą robić czegoś podobnego, nie niszcząc przy okazji naszego otoczenia?

Czarny jeździec.

Wydaje mi się, że tej nocy nadejdzie wyzwolenie.
Przy karczmie zbiorą się ludzie.
Na dębowym stole rozwiną pergaminy.
I złożą na nich swoje podpisy.
A wszystko potwierdzą ich herbowe pieczęcie.
Później pojadą do najbliższego dworu
i tam założą sztab!

Wydaje mi się, że nastąpi to tej nocy,
lecz noc jest już zbyt późna…
A las i karczma zbyt ciche.

Może postanowili uczynić wszystko, co trzeba w ciemności i ciszy?!
(Taką mam jeszcze nadzieję…).

Lecz ani las, ani karczma, ani dwór
nie niosą z sobą najmniejszego choćby poruszenia.

I tylko gdzieś w głębi duszy widzę czarnego jeźdźca.
Ten jeździec spina konia i mknie coraz szybciej przez mroczny las.
I słyszę bicie jego serca:
Coraz szybsze…
Coraz bardziej desperackie…
Czarny jeździec się śpieszy
w duszy ma misję,
a głowie plan…
(Lecz ja ledwie mogę dostrzec zarys jego twarzy!),
i nagle przestaje mnie to obchodzić:
gdy wokół nic się nie dzieje,
a mnie zaczyna brakować tchu…

Nie ma karczmy, nie ma ludzi, nie ma dworu…

Tylko sen.

Ogier wpadł mi w obrusy!

Podkowami, kopytami
poszlakował czystą biel!
W mojej opinii, jego zachowanie było naganne.
Lecz Ogier skwitował to typowo końskim rżeniem.
Doprawdy nie wiem co robić w takich wypadkach.
Może powinienem odwołać się do jakiejś szacownej komisji,
Lecz jakoś tak głupio zajmować czas szacownym komisjom zabrudzonymi obrusami.
Z drugiej jednak strony, te czyste obrusy były szykowane na BOŻE NARODZENIE!

Szaleńcza wyprawa automobilem.

Nigdy nie kończy się przed przekroczeniem wszelkich możliwych zasad bezpieczeństwa.
Jest więc ostra jazda.
Bez wytchnienia i z piskiem wszystkiego, co tylko w samochodzie zapiszczeć może.
A później napotyka się na zakręt.
Lecz na zakręcie się tylko przyspiesza.
A później jedzie się jeszcze szybciej!
I wtedy następują konsekwencje.
Albo w ogóle ich nie ma…
Wszystko to nazywa się ryzykiem,
lub bardziej naukowo:
rachunkiem prawdopodobieństwa.
W każdym razie szaleńcza jazda automobilem
sprawia nam wszystkim przyjemność,
pytanie tylko, czy przyjemność rzeczywiście może być miarą ryzyka?

Lech Wałęsa, Leszek Moczulski i Marek Niedźwiecki.

Według mojej optyki, to trzy główne Postaci, które stały na czele ostatniej walki o Niepodległość Polski.
I pewnie, uwzględniając kryteria wprowadzanej obecnie szkolnej „podstawy programowej”, nie zaliczyłbym kilku ważnych egzaminów.
Ale wiecie co?
Mam to w nosie.
I to głęboko w nosie.
🙂

Pan Marzec.

W starym pociągu na trzecim siedzisku spoczywa tęgi Pan Marzec.
W rękach trzyma torbę wypchaną po brzegi kiełbasami.
Pan Marzec nie znosi niedostatku, szczególnie w kwestii kiełbasy!
Kiedyś kochał się w serach, ale teraz, wraz ze zbędnymi kilogramami, nadeszła epoka mięsa.
Era ta trwa od kilku lat.
I nie jest tak, że Pan Marzec nie je warzyw, ani owoców, nie wspomina sera…
Nie!
Nic z tych rzeczy!
Jego dietę wojskowi nazwaliby zapewne optymalną.
Kłopot tylko w tym, że Pan Marzec nie jest desantowcem.
Stąd to nagromadzenie zapasów tłuszczu i rozpychanie tkanek.
Pan Marzec jednak nic sobie z tego nie robi.
Każdego dnia zjada „przepisowe” nadmiary tanich kiełbas, wsiada do pociągu i jedzie do rodziny.
Pan Marzec może to robić bez skrępowania, bo nic go nie ogranicza.
Ma dobrą emeryturę, małe wygodne mieszkanko w centrum dużego miasta i ogrom wolnego czasu.
Lekarze są zadziwieni, że Pan Marzec nie cierpi ani na nadciśnienie, ani na cukrzycę.
Nie miewa też stanów przedzawałowych, ani depresji.
Radzą mu tylko dobrze, by zaczął o siebie dbać.
Kłopot jednak w tym, że Pan Marzec nie widzi powodu…
🙂

Newer posts

© 2024 RobertGorczyński.pl

Designe By ilonaDESIGNGóra ↑