RobertGorczyński.pl

Widzę Myślę Piszę

Month: listopad 2017 (page 2 of 2)

Twardziel.

Z niejednego pieca węgiel jadł.
Jego kapelusz ciężki jest od ołowiu.
Wódkę pije 100 procentową.
Kobietę ma taką jedną – rasową.
Konia hoduje – ogiera.
Gablotą jeździ bogatą
Jak jasna cholera.
Szpanuje też wielką chatą,
A jak cię walnie
To zaboli.
Bo nie lubi
Gdy ktoś…
Pierdoli.
(E viva Juan el w Mordo Bijo!)
🙂

Ryngraf.

Ten mój świeci się w nocy swoim własnym blaskiem.
Rozgarnia cień,
gdy za gardło chwyta lęk.
I nie ma na nim Orła, ani Maryi,
bo niepotrzebnie zawracałbym Im głowę…
Na moim Ryngrafie wymalowałem
Własne sumienie
Na kształt błękitnej wstęgi.
Na moim Ryngrafie wyryłem własną uczciwość
Na kształt złotego promienia.
Bo w moim Ryngrafie jest prawdziwy żar.
I dlatego jest mi On drogowskazem.
Takim własnym
I prawdziwym
Bez zbędnego patosu
I bez zbędnych słów.

Tyrady.

Dwóch mówców umówiło się ze sobą,
że nie dadzą się wzajem przegadać.
I że nie przemówią się…
jeśli się nie zgodzą.
I tak, słowo za słowem,
wysławiali się na miejskiej agorze,
Jeden greckich Bogów chwalił,
a drugi z niesmakiem syczał:
O mój Boże!
Tłum natomiast,
z emocji, często przecierał skronie,
szybko zdanie zmieniał,
ochoczo wspólnie stając,
to po jednej, to po drugiej stronie.
I jak to się często między ludźmi zdarza.
(I co ich dotyka!)
Mówcy doszli do Konkordii ołtarza,
Między ludem natomiast wybuchła bijatyka!
🙂

Bez wygłupów.

Się nie da…
🙂

Życzenia na 11 listopada.

Kochani Rodacy,
Drogie Siostry i Bracia – Polacy,
Kochani Obywatele Rzeczypospolitej
Różnych Narodowości, Wyznań i Przekonań,
Z całego serca życzę
Państwu (i sobie):
byśmy się wzajemnie bardziej szanowali.
Tak na początek…
bo jeśli Nam się to uda,
to w przyszłym roku,
na następne
Święto Niepodległości,
będzie można życzyć sobie:
Wzajemnego zrozumienia,
a później
i Spokoju,
aż w końcu i…
MIŁOŚCI.
Składam więc,
Wszystkim Państwu,
te moje „dziecinne”
Życzenia.
Wierząc w to głęboko,
że dzięki takiej
dobrej „naiwności”
wszystko się zmienia
nawet…
Ta Ziemia…
🙂

Z wyrazami szacunku
Robert Gorczyński

P.S.: Niniejsze życzenia ilustruje Orzeł Powstania Krakowskiego z 1846 roku, podczas którego akcentowano wartości demokratyczne, zgodę wszystkich stanów i wyzwolenie chłopów.

Orkany.

Z nimi jest jak z ludźmi:
pod miłymi imionami kryje się zabójcza siła.
Nikt przecież nie nadaje dzieciom straszliwych imion.
Nikt też nie zakłada, że stanie się coś złego.
A jednak, prawie codziennie prasa donosi,
że taki to, albo inny: „Wacek”, „Janek” a nawet:…”Marcin”,
pobił kogoś, zgwałcił, albo i zabił.
Kto więc rozwikła ten paradoks nazw?
A może miła nazwa, albo miłe imię,
procentowo oddala zło?
i…
Czy rzeczywiście chłopiec o imieniu: „Złodziej”,
zostałby złodziejem?
Kto to wie…
🙂

Rzymski Patrycjusz.

Prawdziwy i dobry strateg
Nie widać go w bezpośrednim otoczeniu Cezara.
Taktowny, uprzejmy,
Ale nie miękki.
(Z gracją potrafi ukrywać sztylet).
Przemierza sale Senatu z podniesioną głową.
Nigdy jednak nie zadziera nosa.
Dobrze wie, że obserwacja jest cnotą
na której osadza się jeszcze większa cnota:
Właściwy osąd rzeczy.
I dlatego właśnie nie widziano go przy Cezarze,
gdy ten z gracją pochylał się nad nastrojami ludu.
Rzymski Patrycjusz
Wytrawny strateg…
Cesarze się zmieniają,
A on ciągle tam jest.

Róża.

Zawsze ją lubiłem
Kwintesencja elegancji
Szykowna
Na miarę
Płatki pasujące do liści
Liście do łodygi
Tak…
Z pewnością można się zachwycić.
Nie myślcie jednak,
że napiszę coś o kolcach.
Wyraźnie przecież powiedziałem,
że zawsze ją lubiłem…
😉

Listopad.

Pora ponura
Jak morda szczura
Podgryza dobre nastroje
(Co będzie dalej?)
Myśleć się boje…
🙂

Szaleństwo.

– Czas ruszać do boju. Czas ruszać w drogę! – rzucił Landgraf do Wicehrabiego.
– Lecz czy sił mamy wystarczająco dużo? – spytał Wicehrabia – I skąd wasza miłość wiesz, że to właściwa chwila?
– To ta chwila. – odpowiedział Landgraf pewnym głosem. – Teraz, albo nigdy! Tak czuję.
– Wybacz wasza miłość, ale nic mi to nie mówi – odrzekł arystokrata.
– Czyż naprzeciw nam nie stoi szaleństwo? – spytał Landgraf.
– Tak panie. Mierzymy się z szaleństwem.
– I czyż szaleństwem nie jest to, co mówię?
– Tak panie – odpowiedział Wicehrabia zdziwiony taką mową. – Zaiste, uważam, że to szaleństwo.
– A więc równy odpowiada równemu – podsumował Landgraf tajemniczo. – I nawet nie wiesz, drogi przyjacielu, ile czasu zajęło mi, bym to zrozumiał. A zatem, ich szaleństwu niech odpowie nasze szaleństwo! I powiem ci więcej, mości Wicehrabio! Na nic słowa, groźby i walka, jeśli nie będziemy wierzyć. Nie zwyciężymy, jeżeli nie ogranie nas święte szaleństwo! A jeśli się tak stanie, jeśli uwierzymy, wtenczas szaleńcy, którzy zagarnęli nasze królestwa, doznają trwogi. Stanie się tak, bo nie będą się spodziewać tego samego ognia po naszej stronie.
Tak, mości wicehrabio! Czas nam ruszać w drogę!

I jeszcze tej samej nocy Landgraf, tymi samymi słowy, przemówił do Ośmiu Baronów i do wszystkich innych panów, knechtów i zbrojnej czeladzi.
I nie wybił zegar porannej godziny, nim zbrojni nie ruszyli w drogę.
Tak zaczęła się wojna szalonych z szalonymi,
w czasach gdy rozum wyrzec już nie mógł ani jednego rozsądnego słowa…

Newer posts

© 2024 RobertGorczyński.pl

Designe By ilonaDESIGNGóra ↑