Kiedy tak sobie myślę o toczącym Świat, globalnym konflikcie, to dochodzę do wniosku, że praprzyczyną tego stanu rzeczy jest stosunek odmiennych kultur do porządku.
Wschód kojarzy mi się więc z wewnętrzną dzikością (a w mniej skrajnych przypadkach ze spontanicznością, czy uczuciowością), którą to okiełznać trzeba surowymi zasadami religii, albo politycznym zamordyzmem dyktatur. I tak to już jest od czasów Czyngis-chana, przez carów Rosji, chanów Krymu, Osmańskie Imperium, po obecne, zbrodnicze tzw.: „państwo islamskie”, że w tamtej strefie, by osiągnąć efekt imperialny, by zmusić ludzi do organizacji, trzeba ich trzymać mocno za głowę. Inaczej wszystko się rozpada i panuje chaos.
Natomiast ludzie Zachodu zdążyli już zauważyć (też poprzez krwawe dzieje), że więcej korzyści osiągnąć można poprzez wypracowany i – co ważne! – zaakceptowany przez większość ład.
Problem zaczyna na styku, a szczególnie przy konfrontacji Wschodu z Zachodem.
Otóż, mam wrażenie, że mentalność wschodnia postrzega Kulturę Zachodu, nie jak przestrzeń do unormowanej samorealizacji, ale jako coś, nomen omen, chaotycznego – jako płaszczyznę zdatną jedynie do szerzenia ich zamordystycznego ładu.
Ślady takiego rozumowania dostrzec można w propagandowym ukazywaniu demokratycznej Polski przez białoruskich propagandystów. – Według nich, Niepodległa Polska, to miejsce gdzie źle się żyje i nie ma porządku oraz gwarancji – takich, jakie zapewnia Białorusinom „ich baćka”.
Podobnie, oczywiście w bardziej drastycznej skali, czynią islamscy ekstremiści, przekonując młodych ludzi, że Zachód to jedynie zło, zgnilizna i nieporządek.
To natomiast jest dla Ludzi Zachodu, dumnych z demokracji i swej kultury, krzywdzącym osądem i przyczynkiem do kontrreakcji.
I tak oto otwierają się Wrota Piekieł.
Dodaj komentarz