Według pewnej wielkiej gazety to ja.
A dlaczego?
Bo obawiam się tłumów młodych ludzi,
którzy biją się z węgierską Policją.
Bo obawiam się tych,
którzy bez pozwolenia przechodzą przez ogrodzenie.
A dla mnie graniczny słup to rzecz święta.
To znak, że muszę uszanować wolę właścicieli danej ziemi.

No i zdecydowałem się o tym opowiedzieć.
I wtedy pewien znany pan redaktor
scharakteryzował moje oblicze jako:
wredną twarz polskiego ksenofoba.

Może ma rację,
Tylko co mi powie za dziesięć, albo za dwadzieścia lat?
Pewnie będzie wyrażał swoje święte oburzenie
z powodu tego, że oni tak nas nie szanują…
Ale wtedy będzie już za późno.
Grubo za późno.