Na samym szczycie, w przeszklonych wieżowcach,
Za tysiącem elektronicznie strzeżonych bram.
Są ludzie z niezliczoną liczbą zer na koncie.
Ci ludzie, tocząc setne telekonferencje,
Decydują o losach Świata.


Jeśli jednak mnie słyszą.
Jeśli są w stanie dostrzec: mnie skromnego.
Niech wiedzą, że byli już tacy przed nimi.
I żyło się im jak w raju…
No, chyba że przydarzyło się im zapomnieć,
Że wszystko jest kwestią równowagi…

P.S.: Tekst ten dedykuję i składam w hołdzie mojemu duchowemu Mistrzowi: Janowi Kochanowskiemu z Czarnolasu, który w swoim czasie, był łaskaw podjąć podobną myśl, w utworze pt.: „Wy, którzy Rzecząpospolitą władacie”.