Muzułmanie twierdzą, że ich wizja Świata jest najlepsza,
Chrześcijanie, choć łagodniej, mówią dokładnie to samo.
Buddyści też wiedzą swoje…
I wiele, wiele, wiele innych wyznaniowych związków,
a nawet sekt,
było (i jest), podobnego zdania.
I więcej!
Nawet komuniści uważali swoją wizję za zbawczą.
A tu nagle klops!
Ani muzułmanie, ani chrześcijanie, ani buddyści, ani nawet komuniści,
choć mieli takie aspiracje i choć byli o tym przekonani,
nie byli w stanie stworzyć propozycji, która objęła by wszystkich ludzi.
O co więc w tym wszystkim chodzi?

Moim zdaniem chodzi o dwie sprawy:
Z jednej strony człowiek się rozwija i zyskuje coraz większą wiedzę
i świadomość Świata w którym żyje.
W związku z tym pewne postawy i wizje nie wytrzymują próby czasu.
Z drugiej strony: powinniśmy okazywać sobie więcej szacunku
i tolerancji.
Powinniśmy się wzajemnie poznawać,
a PRZEDE WSZYSTKIM:
NIGDY NIE POWINNIŚMY PRÓBOWAĆ WZAJEMNIE SIĘ NAWRACAĆ.
Światopogląd bowiem powinien skupić się w nas.
I tylko w nas osobiście – a nie w jakichś opresyjnych społecznościach.
Powinien też być punktem wyjścia do rozmowy
I TYLKO DO ROZMOWY.
Bo jedynie ROZMOWA może i musi być narzędziem kontaktów między ludźmi…

Tylko jak do tego przekonać szaleńców wychodzących z kałasznikowami na plaże?