Kiedy Polsko- Litewsko – Rusko – Tatarskie wojska pokonały Krzyżaków pod Grunwaldem, to Zwycięzcy aż trzy dni pozostawali na grunwaldzkich polach.
W tym czasie Krzyżacy zdołali zgromadzić (jak się później okazało),
dość sił, by Malborka nam nie oddać…
A kiedy Król Władysław Jagiełło, znów był bliski sukcesu,
to Litwini i inni nasi sojusznicy rozjechali się do swych ziem.
W rezultacie Król nie miał już dość sił, by wedrzeć się do zamku.
A rzecz cała skończyła się podpisaniem kompromisowego pokoju…

I czyż nie jest z nami tak do dziś?!

Najpierw odnosimy śmiałe sukcesy, a później przychodzi zbyt szybkie zniechęcenie, przychodzi brak konsekwencji, może i zła ocena dalszych szans…
Może też do głosu dochodzą jakieś nasze kompleksy i wewnętrzna niewiara w zachowanie dobrostanu?
No i wtedy wszystko się rozłazi.

Czyż więc w Klejnocie Grunwaldzkiego Zwycięstwa nie kryła się skaza?

Ta właśnie skaza, która tak dobitnie ujawniła się w epoce upadku Rzeczypospolitej i podczas większości Narodowych Powstań?

Jacy więc jesteśmy: Wielcy, czy mali?